Tydzień temu pożegnaliśmy jednego z naszych psów. Ugryzienie przez kleszcza i niestety zlekceważenie przez nas pierwszych objawów święta Wielkanocne, które uniemożliwiły wezwanie weterynarza, kiedy było już źle i podeszły wiek. Wszystko to spowodowało, że miał niewielkie szanse na uratowanie. Próbowaliśmy. Nie udało się. Dlatego też naszej Saby emerytki nie ma już z nami. Ryś zakopał ja ze wszystkimi jej rzeczami, wkrótce też pewnie rozbierze jej kojec, a budę pewnie komuś oddamy, albo przerobimy na domek dla kotów.
Na szczęście jest z nami ciągle Hobo, który ma się świetnie i póki co kleszcze mu nie dokuczają. Ostatnio bardzo korzysta na tym, że urodziło nam się dziecko, bo ma w ciągu dnia dwa dodatkowe spacery i to nie lada jakie 🙂 Rozległe łąki i nieużytki, rowy do przeskakiwania, wszystkie zapachy świata do wywąchania i prawie niczym nie ograniczona wolność. Nic tylko biegać.
Pingback: W domu i w ogrodzie » Kojec dla psa