Prace nad elewacja postępują, ale byłoby zbyt pięknie, zeby wszystko szło jak po maśle
- Wczoraj wróciłam późno do domu i się wściekłam. Gzyms pod parapetem (na szczęście tylko jeden) został założony zupełnie niezgodnie z tym co zleciłam. Krawędzie boczne gzymsu były zlicowane z krawędziami parapety a miały być wsunięte o około 4 cm. Zagotowałam się. Najpierw opieprzyłam szefa ekipy. Na to on mi powiedział, że to mój tata tak zadecydował, więc opieprzyłam jego i przypomniałam mu, że jest tam nie po to, żeby decydować ale po to, żeby w razie najmniejszych wątpliwości dzwonić do nas. Mam nadzieję, że to się już nie powtórzy, przynajmniej w tej sesji, bo że kiedyś się powtórzy to doskonale wiem. Na szczęście gzyms był świeżo przyklejony i dało się go bez problemu zdemontować. Zrobiliśmy to jeszcze wieczorem bojąc się, że rano będzie za późno.
- Dopiero rano mogłam podziwiać nałożony na część budynku kolorek. Wprawdzie chciałam nieco bledszy, ale to był kompromis, gdyż chcieliśmy uzyskać należyty kontrast między ścianą a jasnymi elementami takimi jak podbitki, gzymsy i kolumny. Kilka zdjęć do obejrzenia, choć trzeba pamiętać, że na komputerze kolory nie są takie jak w rzeczywistości.
Tak tak, wiem, podjazd nie bardzo pasuje do reszty - Panowie zapowiedzieli, ze jeszcze w tym tygodniu nie skończą. Po pierwsze szef ekipy po operacji nogi ogranicza się tylko do nadzory po drugie jego syn poparzył sobie kostkę, dość poważnie i też nie może pracować. Na dodatek zarządzili sobie wolną sobotę. No OK, nie ma sprawy. Teraz to już poczekamy :