Kalendarz księżycowy sugeruje, że jutro jest ostatni dzień odpowiedni na wysiew nasion kwiatów. O tej porze roku w grę wchodzą jednoroczne. Jako, że nie bardzo miałam w do czego je wysiać wybrałam się do sklepu ogrodniczego. Ryś się trochę martwił tą wyprawą, ale wolałam to niż siedzenie w domu. Kupiłam takie fajne mini-szklarenki składające się z kuwety i przezroczystej pokrywy z regulowanymi otworami wentylacyjnymi. Dokupiłam też trochę nasion.
W domu podzieliłam pracowicie nasiona względem pory wysiewu i od razu przystąpiłam do zagospodarowywania zakupionych mini-szklarenek. Jedna cała poszła pod mieszankę astrów chińskich (Callistephus chinensis). Na połowie wysiałam zebraną z w poprzednich latach mieszankę, a na drugiej połowie zakupione odmiany.
W drugiej mini-szklarence posiałam kilka gatunków:
- Aksamitka niska (Tagetes patula nana)
- Cynia wytworna (Zinnia elegans) – dwie odmiany
- Dalia pomponowa (100cm)
- Poziomka Rugia
- Wilec trójbarwny (Ipomoea tricolor)
We wszystkich przypadkach wykorzystałam tylko połowę nasion. Resztę dosieję wprost do gruntu uzupełniając sadzonki. To taki mój sposób na przedłużenie okresu kwitnięcia tych gatunków.
Pingback: W domu i w ogrodzie » Marcowe sianie - podsumowanie