Powoli dobiega końca układania pierwszej warstwy wełny w drugim pokoju dziecinnym.
Skosy to poważne wyzwanie. Jak nie trójkąty to okna.
I jeszcze takie dziwne zakamarki:
Na suficie trochę łatwiej, chociaż wąsko, a na północnym skosie trzeba było przybić dodatkową łatę, żeby było do czego sznurować.
Wczoraj siostra i jej chłopak przywieli nam łóżeczko dla dziecka. Póki co musimy się jakoś zmieścić na dole i spróbujemy to zrobić jak tak, żeby było jak najmniej przesuwania mebli. Wygląda na to, że się uda.