Mój mąż już nie wytrzymał nerwowo i eksmitował mnie na tydzień do mamy. Niestety z powodu rehabilitacji kręgosłupa i zapisanych wcześniej zabiegów mogłam się wyrwać tylko na tydzień, czego bardzo żałowałam, bo nie ma to jak pomoc cierpliwej i jeszcze niezmęczonej babci przy usypianiu dziecka, które wymaga ciągłego wożenia wózkiem.
W tym czasie panowie posunęli prace na poddasze znacznie do przodu. Przede wszystkim zamocowali stelaże pod sedes i bidet w zabudowie łazienki na poddaszu. Trochę ten montaż pod skosami nastręczał trudności i trzeba było opracować dodatkowe wzmocnienia. Zarówno spłuczka jak i bidet są nieco oddalone od murowanej ściany kolankowej, a metalowy stelaż pod zabudowę GK wydawał nam się nie dość sztywny.
Dlatego Ryś nabył 6 mb. stalowego kątownika 30x30x4 za zawrotną sumę 21 PLN i razem z tatą pospawali uchwyty dzięki którym stelaże są przymocowane dodatkowo do ściany.
Bidet wprawdzie nieco bliżej ściany ale też trzeba było wzmocnić.
Po uporaniu się ze stelażami panowie zaczęli przysposabiać hol i klatkę schodową do montażu płyt. Migiem zawiesili profile CW pod sufitem. Niestety wypaczone jętki uniemożliwiły szybkie i wygodne zastosowanie profili kapeluszowych. A miało być tak pięknie. No ale trudno. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.